O MĘCE PAŃSKIEJ
Św. Maksym (Biskup Turynu)
Milczeniem, jakie zachował wobec Piłata, wcale nie stwierdza
Chrystus Pan swego oskarżenia, ale pogardza nim, nie dając mu odporu. Trafnie
bowiem milczy, kto nie potrzebuje obrony. Szuka obrony, kto się lęka przewagi
nad sobą. Pośpiesza z mową, kto boi się przegrać sprawę. Chrystus zaś skazaniem
na śmierć, wygrywa sprawę; sądzony, zwycięża, według słów Proroka: "Abyś
się usprawiedliwił w mowach twoich; a zwyciężył gdy cię posądzają" (1). Na cóż miał mówić przed osądzeniem Ten, dla którego samo
osądzenie było zupełnym zwycięstwem? Wszak Chrystus zwycięża, otrzymując wyrok
śmierci; gdyż tym sposobem niewinność Jego na jaw wychodzi. Stąd to i Piłat
wyznaje: "nie winienem ja krwi tego sprawiedliwego" (2).
Lepsza więc sprawa, która i bez obrony ma poparcie swoje;
wydatniejsza sprawiedliwość, która nie tyle słowy się wyraża, ile prawdą
wspiera. Niech milczy język, gdy sama mówi słuszność za sobą. Niech język
milczy w sprawie dobrej, gdy i złych spraw niemało zwykł popierać. Nie
chciałbym, aby sprawiedliwość broniona była w sposobie takim, w jakim i
niegodziwość zwykła szukać usprawiedliwienia. Że Chrystus zwycięża, nie
jest to skutek wymowy, lecz potęgi. Zbawiciel bowiem, który jest mądrością, wie
dobrze, jak zwyciężyć milczeniem, jak odnieść tryumf nieodpowiadaniem; wolał
tedy w sprawie swej przyzwalać, niżeli opór słowny stawić. A może i obawa, iżby
zbawienie ludzi przez to uchylone nie zostało, zmuszała Go do milczenia, gdy
właśnie główną w tej sprawie wygraną toż zbawienie było. Swoje ocalenie
poświęcił, byle pozyskał ocalenie wszystkich. Wolał być sam zwyciężony, byle we
wszystkich zwycięzcą został.
Jeżeli wąż na drzewie zawieszony przywracał zdrowie synom Izraela;
o ileż bardziej Chrystus na krzyżu rozpięty jest rękojmią zbawienia dla ludzi.
Jeżeli cień tyle był pomocny, to o ileż więcej od rzeczywistości spodziewać się
należy. Wąż tedy naprzód był ukrzyżowany. I słuszna rzecz była, aby diabeł,
który pierwszy zgrzeszył przed Bogiem, pierwszy też na ukrzyżowanie był skazany.
Nie bezzasadnie więc uczyniono, gdy go powieszono na drzewie,
aby i człowiek, który w raju uwiedziony był przez drzewo
pożądliwości, następnie też za pośrednictwem drzewa był uratowany; i aby ten
sam materiał, który był przyczyną śmierci, stał się środkiem życionośnym.
Po wężu z kolei i człowiek w osobie Zbawiciela ukrzyżowaniu ulega;
ażeby po sprawcy i wina odniosła karę. Przez pierwszy bowiem krzyż ukarano
samego węża, przez drugi zaś truciznę jego. Jad bowiem, jaki namową swoją
przelał w człowieka, teraz się leczy. Bo gdy człowiek skazany jest na męki,
śmierć go nie umorzy, lecz przez to umorzy się zbrodnicza śmierci rana. To
właśnie sprawił Pan przez człowieka, którego z Bóstwem swoim zjednoczył, iż
podczas, gdy niewinny cierpiał, poprawione [(naprawione)] w nim zostało owo
szatańskiego podejścia nieposłuszeństwo, a na przyszłość zwolniony od
winy, uwolnił się i od śmierci.
Ciało Chrystusa zdjął z krzyża Józef z Arymatei, mąż sprawiedliwy,
jak powiada Ewangelista, i złożył je w nowym swoim grobie, w którym nikt
jeszcze nie leżał. Błogosławione zaiste ciało Chrystusa Pana! które gdy się
rodzi, rodzi się z żywota Dziewicy; gdy zaś umiera, składa się w grobie męża
sprawiedliwego. Tak jest, błogosławione to ciało, które wydane było na świat
przez dziewictwo, a ze świata zeszłe otrzymało straż sprawiedliwości.
Zachowywał je grób Józefa nienaruszony właśnie tak, jak je utrzymywał
żywot Maryi Panny niepokalany. Tu bowiem zmazą męża nietknięte, tam zepsuciem
śmierci nieskażone. Wszędzie błogosławionemu ciału hołd niesie
świętość, wszędzie dziewictwo: poczyna je żywot szczególny, i zamyka grób
szczególny.
A co większa, sam grób nazwałbym życionośnym, gdyż dostrzegam tu
niemałe w tym względzie podobieństwo. Jak bowiem Chrystus wyszedł żywy z
macierzyńskiego żywota, tak i z Józefowego grobu żywy wstał z martwych; a jako
wtedy narodził się z żywota dla ogłaszania Boskiej nauki, tak i teraz odrodził
się z grobu dla dalszego Ewangelii objaśnienia: z tą różnicą, że to drugie
narodzenie sławniejsze od pierwszego. Bo narodzenie pierwsze wydało śmiertelne
ciało; skutkiem zaś narodzenia drugiego, ciało nieśmiertelne było. Po
narodzeniu pierwszym nastąpiło zstąpienie do piekieł; po drugim, powrót do
niebios. Rzeczywiście tedy więcej ma w sobie pełności religijnej to drugie,
niżeli pierwsze narodzenie. Bo pierwsze przez dziewięć
miesięcy utrzymywało Pana wszechświata we wnętrznościach macierzyńskich
zawartego; a drugie przez trzy tylko dni w łonie grobu ochraniało. Pierwsze,
nadzieję dla wszystkich, nierychło wydało; drugie, zbawienie dla wszystkich,
spieszniej wskrzesiło.
Dlaczego Zbawiciel w grobie cudzym był złożony, a swojego grobu
nie miał? Dlatego był złożony w grobie cudzym, że umarł nie dla swojego, lecz
dla drugich zbawienia. Owa bowiem śmierć nie na Niego, ale na nas wymierzona
była. Owa śmierć, Jego nie zgubiła, lecz nas ocaliła. Na cóżby więc przydać się
mógł grób własny Temu, który własnej nie miał śmierci. Na co grób na ziemi
Temu, którego stolica w niebie? Na co grób Temu, który w ciągu tylko trzech
dni, nie jak umarły w grobie leżał, ale jakby w łóżeczku snem
odpoczywał? Wszak sama krótkość czasu wykazuje, iż to raczej snem, niż
śmiercią było. Grób, jest to dla śmierci konieczny przybytek. Przybytek zaś
śmierci koniecznym nie był dla Chrystusa, który życiem jest, i Ten, co ma życie
wiekuiste, nie potrzebuje przybytku zmarłych, bo króluje po wszystkie wieki w
przybytkach niebieskich.