O Zadośćuczynieniu
św. Jan Maria
Vianney
CZYŃCIE TEDY OWOCE
GODNE POKUTY.
Łk 3, 8
Tak
mówił Poprzednik Pański na pustyni do tłumów ludu, które przychodziły do niego pytając,
co mają robić, żeby osiągnąć życie wieczne. Święty Jan Chrzciciel nakazał im czynić
owoce godne pokuty. Ktokolwiek zatem z nas popełnił grzech, choćby otrzymał już
odpuszczenie, musi pokutować, żeby została mu też darowana kara doczesna.
Pomiędzy
Sakramentem Chrztu a Sakramentem Pokuty zachodzi ta różnica, że przy Chrzcie
Świętym ujawnia się samo miłosierdzie, że tu Bóg wszystko nam przebacza i niczego
się od nas nie domaga - natomiast w Trybunale Pokuty przebacza nam grzechy, ale
żąda od nas pracy i zadośćuczynienia. W ten sposób karze grzesznika, który pogardził
łaskami nadprzyrodzonymi. Dlatego powinniśmy chętnie spełniać uczynki pokutne,
łączyć je z cierpieniami Jezusa Chrystusa i pamiętać o tym, że tylko ze względu
na Jego zasługi możemy przejednać obrażony Majestat Boży.
W
dzisiejszej nauce zatem, po pierwsze, wykażę wam, że musimy czynić pokutę także
za grzechy już przebaczone. Po drugie, wyliczę dzieła i dobre uczynki, przez
które możemy uczynić zadość Bożej sprawiedliwości.
Wiecie,
że Sakrament Pokuty ustanowił Jezus Chrystus na odpuszczenie grzechów po
Chrzcie popełnionych. Naprawdę - okazuje nam tu Zbawiciel miłosierdzie
nieskończone, bo przebacza nam wszystkie grzechy, choćby były najbardziej
straszne i nieprzeliczone. Kto godnie zbliża się do Trybunału Pokuty, ten
odzyskuje utraconą łaskę i staje się przyjacielem Boga.
Po pierwsze jednak, trzeba poznać
swoje grzechy, ich liczbę i okoliczności, które zmieniają rodzaj grzechu. O to
poznanie trzeba się modlić do Ducha Świętego. Kto się nie modli przed spowiedzią,
ten naraża się na świętokradztwo, bo pamięć jest zawodna, zły duch zastawia na
człowieka sidła, zaślepiają nas namiętności i względy ludzkie, a poza tym i
próżność wciska się wszędzie, tak że najświętsze nawet rzeczy bez udziału łaski
Bożej wykonuje się szablonowo.
Po drugie, grzechy należy wyznawać bez
obłudy, niczego nie ukrywając. O tę szczerość też trzeba prosić Boga. Dobra
spowiedź jest dziełem nadprzyrodzonym, do którego koniecznie potrzeba łaski
Bożej, a zwyczajnym środkiem do otrzymania tej łaski jest modlitwa.
Trzecim warunkiem do godnego przyjęcia
tego Sakramentu jest skrucha, czyli żal, żeśmy Boga obrazili: żal połączony ze
szczerym postanowieniem niegrzeszenia więcej i unikania tego, co nas może
przywieść do ponownego upadku. Ten żal jest darem niebios, a uzyskać go można
również przez modlitwę. Nie zapominajmy, że bez spełnienia tego warunku nasze
spowiedzi są nic niewarte i że z powodu jego braku mnóstwo ludzi idzie na
potępienie!
To brak żalu sprawia, że ludzie
oskarżają się w sposób obojętny, jakby opowiadali jakąś historię. Po tak lichej
spowiedzi nie widać żadnej przemiany. Jeżeli po tylu spowiedziach i Komuniach
Świętych nie osiągnęliście poprawy, jeżeli z roku na rok wpadaliście w te same
błędy, to zastanówcie się nad tym i błagajcie miłosiernego Boga, żeby was
zachował od moralnej ślepoty i od zguby wiecznej, która normalnie jest jej konsekwencją.
Jeśli
przy pomocy Ducha Świętego poznaliście swoje grzechy, dobrze się z nich wyspowiadaliście,
szczerze za nie żałowaliście, to pozostaje wam do spełnienia jeszcze jeden
warunek - zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.
Od początku świata sprawiedliwość Boża
zawsze po odpuszczeniu win domagała się jeszcze zadośćuczynienia doczesnego. To
zadośćuczynienie jest jakby chłostą dla ciała lub dla ducha za to, że
zgrzeszyliśmy.
Te
kary doczesne są czymś bardzo małym w stosunku do kar wiecznych, na które przez
grzechy zasłużyliśmy. Jeżeli pokuty zadane przez kapłana wydają się wam
ciężkie, to przyjrzyjcie się pokucie Świętych, a na pewno zmienicie zdanie. Bóg
darował grzech Adamowi, a przecież ten praojciec rodzaju ludzkiego pokutował
ciężko przez dziewięćset lat ziemskiego życia. Prorok Natan oznajmił królowi
Dawidowi, że Bóg przebacza mu, a przecież Dawid nie przestaje płakać i żałować,
że zasmucił najlepszego Pana. Jego bolesne jęki rozlegają się w całym pałacu;
gorzkimi łzami skrapia codzienny chleb, nawet w nocy, w łóżku, płacze - żal nie
opuszcza go aż do grobu. Piotr zgrzeszył z powodu strachu i małoduszności, a
chociaż Boski Mistrz darował mu zaparcie się Go, to Książę Apostołów mimo to
płacze przez całe swoje życie - łzy żłobią na jego twarzy bruzdy. A Magdalena
co robi po śmierci Zbawiciela? Kryje się na pustyni, płacze i przez całe życie
pokutuje, choć przecież Bóg jej darował, choć wyraźnie powiedział do faryzeusza,
że wiele się jej odpuszcza, bo wiele umiłowała.
Zobaczmy teraz, jakie pokuty nakładano
w pierwszych wiekach Kościoła.
Jeśli
ktoś bezmyślnie wzywał imienia Boga (co dziś jest powszechnym zwyczajem nawet u
dzieci, które jeszcze pacierza nie znają), to skazywano go na post o chlebie i wodzie
przez siedem dni. Jeżeli ktoś udał się po radę do wieszczków i czarodziejów, musiał
pokutować siedem lat. Za ciężką pracę w niedzielę, choćby trwała ona króciutko,
pokutowano trzy dni. Za rozmawianie w czasie Mszy Świętej skazywano na post o chlebie
i wodzie przez dziesięć dni. Kto złamał jeden dzień Wielkiego Postu, musiał za
to pościć siedem dni. Jeśli ktoś tańczył przed kościołem w niedzielę lub w
święto, pokutował siedem lat. Kto złamał Suche Dni, przez czterdzieści dni
pokutował o chlebie i wodzie. Za naśmiewanie się z biskupa lub kapłana, za
drwienie sobie z ich nauk, skazywano na czterdzieści dni pokuty. Jeżeli z winy
rodziców dziecko umarło bez Chrztu Świętego, nakładano im pokutę na trzy lata.
Za strojenie się i chodzenie na bale w czasie karnawału wymierzano trzy lata
pokuty. Jeśli chłopiec lub dziewczyna oddawali się niebezpiecznym tańcom,
kazano im pokutować przez trzy lata, a za powtórne przekroczenie tego przepisu
grożono klątwą. Za odbywanie niekoniecznej podróży w niedzielę lub święto było
siedem dni pokuty. Jeśli dziewczyna dopuściła się grzechu z żonatym
człowiekiem, pokutowała za to dziesięć lat.
Czym są, moi drodzy, dzisiejsze pokuty
w porównaniu z tamtymi? A przecież sprawiedliwość Boża jest taka sama, jak była
dawniej. I dzisiaj grzechy są tak samo wstrętne w oczach Bożych, jak były w
pierwszych wiekach Kościoła i na taką samą zasługują chłostę.
Czy zatem nie powinniśmy się wstydzić
na wspomnienie o dawnych chrześcijanach, którzy odbywali tak ciężkie i długie
pokuty, podczas gdy my nie chcemy w ogóle cierpieć za grzechy?
„Ale
— spytacie — w jaki sposób możemy uczynić zadość sprawiedliwości Boskiej za
nasze winy?"
Otóż
przez spełnienie pokuty, jaką wam zada spowiednik, a także przez post, modlitwę,
jałmużnę i przez zyskiwanie odpustów.
Pokutę, którą kapłan zadaje wam przed
rozgrzeszeniem, powinniście przyjąć z wdzięcznością i radością, a potem
sumiennie odprawić. Gdyby się wam wydawało, że nie będziecie mogli jej
odprawić, powinniście pokornie przedstawić swoje racje i prosić spowiednika o
zmianę pokuty. Są jednak pokuty, których ksiądz nie może i nie powinien zmieniać.
Należą do nich te, które wprost zmierzają do poprawy grzesznika. Na przykład dla
pijaka - zakaz chodzenia do knajp, dla dziewcząt i chłopców — nakaz unikania tańców
oraz złych towarzystw, dla złodzieja - nakaz naprawienia wyrządzonej krzywdy, dla
nałogowego grzesznika - nakaz częstszej spowiedzi. A gdyby zachodziła
rzeczywista potrzeba zmiany pokuty, należałoby o nią prosić tego samego
spowiednika, przed którym odbyliśmy spowiedź, bo on lepiej zna stan duszy i
wie, dlaczego zadał wam taką, a nie inną pokutę.
Nie należy narzekać, jeżeli ksiądz
zada cięższą pokutę, trzeba sobie za to przypomnieć, jak strasznie Bóg
chłoszcze potępieńców w piekle. Każdy z potępionych z radością podjąłby się do
końca świata najsurowszej pokuty, gdyby tylko mógł w ten sposób uwolnić się od
ognia wiecznego!
O,
jak mało grzesznik rozumie swoje szczęście - szczęście, którym jest to, że może
zadośćuczynić sprawiedliwości Bożej i uniknąć piekła!
Zaniedbanie
pokuty świadczyłoby o wielkiej lekkomyślności grzesznika i mogłoby ciężko
obrazić Boga.
Co zatem sądzić o tych, którzy nie
odprawiają pokuty? Jeżeli ksiądz odmówił komuś rozgrzeszenia i polecił mu
najpierw przez pewien czas pokutować, to koniecznie trzeba tak zrobić. Kto nie
spełnia rad spowiednika, okazuje przez to, że nie ma ochoty się poprawić. Kiedy
znów przyjdzie do spowiedzi, ksiądz powinien ponownie odmówić mu rozgrzeszenia.
Jeśliby penitent otrzymał rozgrzeszenie, a z niedbalstwa nie odprawił pokuty,
zgrzeszyłby śmiertelnie, zwłaszcza jeśli spowiadał się z grzechów ciężkich, a zadana
pokuta była dość znaczna. Mógł nawet popełnić świętokradztwo z powodu braku
szczerego żalu i mocnego postanowienia poprawy. Naturalnie, nie mam tu na myśli
tych, którzy swojej pokuty zapomnieli albo nie mogli jej odprawić w oznaczonym czasie
- tacy grzechu nie mają.
Pokutę
należy odprawić całkowicie, w czasie oznaczonym i pobożnie.
Całkowicie,
czyli nie wolno niczego opuścić z tego, co wam wyznaczono. Przeciwnie, byłoby
nawet pożądane, żebyście sobie sami coś dołożyli. Święty Cyprian mówi, że
pokuta powinna dorównywać winie, a lekarstwo powinno się stosować do choroby. A
jakie to pokuty wam nakładają? Odmówić kilka razy koronkę, litanię, dać
jałmużnę, umartwić się w drobnej rzeczy. Powiedzcie, czy te drobne pokuty
pozostają w jakimkolwiek stosunku do ciężkości grzechów, przez które
zasłużyliście na kary nieskończone? Są ludzie, którzy odmawiają pokutę chodząc
lub siedząc, co się zupełnie nie godzi. Pokutę powinniście odmawiać klęcząc,
chyba że kapłan powie wam wyraźnie, że możecie ją odprawić chodząc lub siedząc.
Jeżeli postępowaliście inaczej, to powinniście się z tego wyspowiadać, a na
przyszłość poprawić się.
Dalej. Pokutę należy odprawić w czasie
oznaczonym. Jeżeli odkładacie ją bez powodu, nie jesteście wolni od winy i
macie obowiązek wyznać to na spowiedzi. Spowiednik, dajmy na to, nakazuje wam
nawiedzić Najświętszy Sakrament zaraz po nabożeństwie — dlatego, żebyście nie
szli w złe towarzystwa; albo poleca wam danego dnia dla umartwienia ująć sobie
coś z potraw — dlatego, że często grzeszycie obżarstwem; albo wzbudzić w sobie
akt żalu - kiedy na nowo upadliście w dawny grzech.
Po trzecie, pokutę należy odmówić
pobożnie, z gorącym postanowieniem nie wracania do dawnych grzechów.
Przez
pobożne odmówienie pokuty rozumiem uwagę i żarliwość serca. Gdybyście odmówili
ją z dobrowolnym roztargnieniem, popełnilibyście grzech. Odmawiać pokutę pobożnie,
znaczy robić to z wielką ufnością, że Bóg odpuści nam grzechy dla zasług Jezusa
Chrystusa, który przez Swoje cierpienia i śmierć krzyżową zadośćuczynił za nasze
winy.
Pokutę powinniśmy też odprawić z
radością, a to dlatego, że tak łatwym sposobem możemy odcierpieć grzechy, przez
które zasłużyliśmy na wieczne potępienie.
Odprawiając
pokutę, dobrze jest mówić do Boga w ten sposób: „Boże mój, łączę tę lekką
pokutę z cierpieniami Jezusa Chrystusa, mego Zbawiciela i Jego ofiarą za moje grzechy".
To sprawi, że wasza pokuta będzie zasługująca i miła Panu Bogu.
Poza
tym pokutę powinniście odprawiać ze szczerym pragnieniem porzucenia grzechów -
porzucenia ich choćby miało to was wiele kosztować, choćbyście nawet musieli z
tego powodu umrzeć.
Nie powinniście też zadowalać się
pokutą nałożoną przez spowiednika, bo ona jest bardzo mała w porównaniu do kar,
na które przez grzechy zasłużyliście. Spowiednicy oszczędzają was dlatego, żeby
was nie zniechęcić w pracy nad zbawieniem waszej duszy. Ale jeżeli naprawdę
zależy wam na własnym uświęceniu, to powinniście jeszcze sami dodać sobie coś
za pokutę.
Jeżeli kogoś zgorszyliście, macie
uważać na siebie, żebyście już nigdy nie dali bliźniemu złego przykładu.
Pokażcie mu, że teraz zaczęliście nowe życie. Jeśli mieliście nieszczęście
zgrzeszyć przeciw cnocie czystości, to umartwiajcie ciało postami, sypiajcie od
czasu do czasu na twardym posłaniu, dbajcie o ciało tylko o tyle, żebyście
mogli żyć i spełniać swoje obowiązki. Jeśli smakują wam łakocie, to dla
umartwienia odmówcie sobie tych miłych rzeczy. Jak przedtem dogadzaliście
ciału, tak teraz je karzcie, bo usiłowało ono zgubić waszą drogocenną duszę.
Jeżeli myśleliście o rzeczach brudnych, to teraz od czasu do czasu przenoście
się myślą w krainę wiecznej nędzy, jaka przygotowana jest dla rozpustników.
Jeżeli jesteście przywiązani do ziemi, dawajcie jałmużnę, zwalczajcie chciwość,
ogołacajcie się chętnie z tego, co nie jest wam absolutnie potrzebne do życia.
Jeśli zaniedbywaliście się w służbie Bożej, to teraz, ile możecie, bierzcie
udział w nabożeństwach, które się odbywają w parafii, chodźcie na Mszę Świętą,
na nieszpory, na katechizacje, na różaniec - żeby Bóg darował wam przewinienia.
Jeżeli zostanie wam trochę czasu przed nabożeństwem, czytajcie dla pokarmu
duszy jakąś pobożną książkę, zwłaszcza Żywoty
Świętych, z
których dowiecie się, ile oni ponieśli ofiar, żeby się uświęcić. Ich przykład
zagrzeje was i doda wam odwagi. W czasie krótkich nawiedzeń Najświętszego
Sakramentu proście o przebaczenie grzechów, jakie popełniliście w ciągu
tygodnia. Oczyszczajcie się z drobnych błędów, żeby wasze modlitwy i dobre
uczynki były bardziej miłe Bogu i przyniosły większą korzyść duszy. Jeżeli
podlegacie nałogowi przeklinania, padajcie na kolana i odmawiajcie tę modlitwę:
„Boże mój, niech Twoje Święte Imię będzie błogosławione po wszystkie wieki
wieków. Boże, oczyść serce moje i wargi, abym nigdy nie mówił tego, co Ciebie
obraża i oddziela mnie od Ciebie". Kiedy tylko zdarzy się wam z powodu
ułomności popaść na nowo w ten grzech, natychmiast wzbudźcie akt żalu albo
dajcie drobną jałmużnę ubogim. Jeślibyście w niedzielę pracowali albo
sprzedawali czy kupowali bez koniecznej potrzeby, dajcie biednym jałmużnę
przewyższającą zysk, który stąd wynieśliście. Jeżeli piliście lub jedliście
ponad miarę, ujmijcie sobie coś z potraw dla umartwienia.
Podobne
pokuty, złączone z zasługami Pana Naszego Jezusa Chrystusa, będą nie tylko
zadośćuczynieniem sprawiedliwości Bożej, ale ponadto ustrzegą was od ponownych
upadków. Zachowując te rady, z pomocą Bożą na pewno się poprawicie.
Naprawdę
- powinniśmy karać sami siebie, bo dzięki temu unikamy chłost w życiu przyszłym.
Nie bójmy się, że potrzeba do tego pewnych ofiar i zaparcia się siebie. Lepiej pokutować
tu i teraz, niż ponosić kary w przyszłym życiu. Niech nas zachęci do pokuty przykład
Jezusa Chrystusa, który dla naszego zbawienia tyle pracował i cierpiał. Przypominajmy
sobie męczenników, którzy z radością serca oddawali się katom. Ożywiajmy się
wspomnieniem pożerających płomieni czyśćcowych, w których biedne dusze do
ostatniego szeląga odpłacają się sprawiedliwości Bożej za grzechy dużo mniejsze
od naszych.
Nie
zapominajmy zresztą i o tym, że za drobne pokuty czeka nas w niebie wieczna nagroda.
Wspomnieliśmy
już, że możemy się odpłacać sprawiedliwości Bożej modlitwą ustną albo myślną,
ofiarowaniem Bogu wszystkich spraw naszych, podnoszeniem w ciągu dnia serca ku
Bogu. Dobrze jest powtarzać takie westchnienie: „Boże, Ty wiesz, że dla Ciebie pracuję.
Tyś mi kazał się trudzić, abym zapłacił sprawiedliwości Twojej za moje grzechy.
Boże, zlituj się nade mną nędznym grzesznikiem, który tyle razy buntował się
przeciwko Tobie, Zbawcy i Bogu. Niech wszystkie moje myśl i pragnienia odnoszą
się do Ciebie jednego; niech moje uczynki będą Ci miłe". Zbawienna jest
także myśl o rzeczach ostatecznych: o śmierci, sądzie i piekle przygotowanym
dla grzeszników.
Można też zadośćuczynić Bogu postem,
przez który rozumiem w szerszym znaczeniu wszelkie umartwienie ciała i ducha
oraz wyrzeczenie się własnej woli, cierpliwe znoszenie wszelkich krzywd i
niezasłużonej pogardy, ze względu na miłość Boga, odmawianie sobie pewnych
wizyt, klęczenie przez dłuższy czas na modlitwie itd.
Powiedziałem, że możemy też odpłacić
sprawiedliwości Bożej przez jałmużnę — zgodnie z tym, co powiedział Prorok
Pański do króla Nabuchodonozora: „Przeto, królu, niech ci się podoba rada moja,
a grzechy twoje jałmużnami odkupuj, a nieprawości twe miłosierdziem nad
ubogimi." Są różne rodzaje jałmużny. Jedne odnoszą się do ciała, jak karmienie
ubogich, przyodziewanie nagich, odwiedzanie chorych, słanie im łóżek, przygotowywanie
lekarstw. Ale dużo cenniejsze są jałmużny duchowe, kiedy z dobrocią i miłością
pocieszamy smutnych, wskazując im nagrodę przygotowaną u Boga za cierpienia
podjęte z miłości do Niego, a potem przypominając im, że trudy ziemskie trwają
tylko chwilę, nagroda zaś przeciwnie — nigdy się nie kończy.
Jałmużną duchową jest nauczanie
nieumiejętnych, czyli ludzi nie znających najbardziej podstawowych zasad naszej
świętej wiary. Do was się to przede wszystkim odnosi ojcowie, matki oraz
pracodawcy.
Och,
gdybyście tylko zechcieli zrozumieć, jakie ciążą na was obowiązki, to wasze dzieci
i wasi pracownicy nie obrażaliby tak ciężko Boga!
Straszna odpowiedzialność czeka ojców
za to, że ich domownicy - z ich winy — żyją w duchowej ciemnocie i tracą
zbawienie!
Pracodawcy,
nie odmawiajcie pracownikom tej duchowej jałmużny!
Na
sądzie Bożym odpowiecie kiedyś za to, jak się prowadzą wasi pracownicy. Niech wam
się nie wydaje, że zrobiliście już wszystko, bo wypłaciliście pracownikom wynagrodzenie!
Starajcie się zawsze, żeby odmawiali oni modlitwy poranne i wieczorne, żeby
poznali katechizm, żeby przystępowali do Sakramentów Świętych, żeby spełniali
wszystkie przepisy naszej świętej wiary. Będą wam za to dziękować po wszystkie
wieki wieków i dadzą świadectwo, że po Bogu byliście ich największymi dobroczyńcami
i że ich zbawienie jest w znacznej części waszą zasługą.
Boże, jak można lekceważyć sobie ludzkie
dusze, które tyle kosztowały Jezusa Chrystusa!
Powiecie
może, że kiedy upominacie pracowników czy domowników i pouczacie ich w sprawach
wiary, oni nie tylko nie chcą tego słuchać, ale jeszcze sobie z was kpią.
To prawda, że często się tak zdarza,
ale nie zawsze. Nie zrażajcie się! Ze słodyczą nauczajcie błądzących, a choćby
wasze słowa trafiły na serca z kamienia, to Bóg wynagrodzi wam poniesiony trud.
Poza tym zbawienne upomnienie zaczyna nieraz kiełkować i wydawać owoce dopiero
później. Ci, którzy teraz gardzą upomnieniami, przypomną je sobie w
przyszłości, zastosują się do nich i będą się za was modlili do Boga.
Dajcie
im jałmużnę waszych modlitw. Pracodawcy powinni się codziennie modlić za pracowników.
Źle robiliście, jeżeli nie trzymaliście się tego do tej pory.
Ojcowie,
matki i pracodawcy! Oprócz modlitwy dawajcie też swoim dzieciom i pracownikom
jałmużnę dobrego przykładu, który będzie dla nich przewodnikiem do nieba.
Sądzę, bracia, że w ten sposób najlepiej wynagrodzicie sprawiedliwemu Bogu za grzechy
już odpuszczone.
Dobrym
środkiem do tego celu jest też cierpliwe znoszenie wszelkiej życiowej nędzy, a
więc: dolegliwości, chorób, utrapień, ubóstwa, trudów, pracy, głodu, zimna,
gorąca, śmierci i wszystkich smutnych wydarzeń. Biada nam, jeżeli będziemy się
zżymać i nie zechcemy korzystać z tych łask dobrego Boga! Kto chce uniknąć
cierpień wiecznych, niech spokojnie znosi krótkotrwałe przykrości. Łączmy nasze
cierpienia z Męką Jezusa Chrystusa, żeby stąd zaczerpnęły one zasługi na życie
wieczne. A wreszcie odpłacajmy Bogu za nasze winy gorącą miłością do Niego,
prawdziwym żalem za grzechy. Bo Jezus Chrystus wyraźnie mówi, że wiele
odpuszcza się temu, który wiele umiłował, a mało temu, kto mało umiłował.
Od kar czyśćcowych chronią nas także
odpusty, czerpane z przeobfitych zasług Jezusa Chrystusa, Matki Najświętszej i
Świętych Pańskich. Zasługi te stanowią niewyczerpany skarb, do którego klucze
posiada Kościół Święty. Stamtąd możemy czerpać i w ten sposób spłacać długi
sprawiedliwości Bożej — tak jak ubogi czerpie z kasy bogatego, żeby móc spłacić
swoje zobowiązania.
Wiecie
już, że odpusty mogą być cząstkowe albo zupełne. Cząstkowe gładzą tylko część
kar. Dostępujemy ich, odmawiając np. litanię o Najsłodszym Imieniu Jezus albo litanię
loretańską, albo Zdrowaś Mario, Anioł Pański bądź akty wiary,
nadziei i miłości, a także kiedy nawiedzamy chorych i pouczamy nieumiejętnych.
Odpusty zupełne z kolei gładzą
wszystkie kary, jakie mielibyśmy ponosić w czyśćcu.
Nawet
gdybyście popełnili w życiu wiele ciężkich grzechów, to po uzyskaniu odpustu
zupełnego bylibyście wolni od czyśćca, tak jak dzieci umierające zaraz po Chrzcie
albo męczennicy, którzy oddali swoje życie za Chrystusa. Takich odpustów dostępować
mogą członkowie bractw Różańca Świętego, arcybractwa Najświętszego Sakramentu
itp., jeżeli się dobrze wyspowiadają i przyjmą Komunię Świętą i odmówią przepisane
modlitwy.
Naturalnie,
trzeba koniecznie być w stanie łaski, żałować serdecznie za grzechy nawet
powszednie i mieć silne postanowienie nie wracania do nich więcej.
Bracia
drodzy! Nie chciejcie być duchowymi nędzarzami, skoro tak łatwo możecie się
wzbogacić i przez to uniknąć kar czyśćcowych!
Odpłaciwszy się sprawiedliwości Bożej,
powinniśmy także wynagrodzić krzywdy, jakie wyrządziliśmy bliźnim — na ciele i
na duszy.
Mam
tu na myśli krzywdzące słowa, pogardliwe i niesprawiedliwe traktowanie innych
ludzi. Jeśli skrzywdziliśmy kogoś słowami, prośmy go o przebaczenie i pojednajmy
się z nim. Jeżeli skrzywdziliśmy go, bijąc lub kalecząc jego zwierzęta za to, że
robiły nam szkodę na polu, to jesteśmy zobowiązani naprawić zło. Wolno nam
żądać wynagrodzenia szkody na polu, ale nie uchodzi pastwić się nad
zwierzętami. Jeżeli zaszkodziliśmy komuś przez obmowę, starajmy się teraz
dobrze o nim mówić. Oszczerstwa natomiast trzeba odwołać przed tymi osobami,
które ich słuchały.
Zastanawiajcie
się, czy nie zgorszyliście w jakiś sposób dzieci albo sąsiadów.
Ilu
ojców, ile matek, ilu pracodawców gorszy swoje dzieci i swoich pracowników, nie
modląc się rano i wieczorem albo odmawiając pacierze w trakcie ubierania się
albo na siedząco, nie żegnając się przed i po jedzeniu!
Ile to razy wasze dzieci i wasi
pracownicy widzieli was, jak bluźniliście i przeklinaliście albo jak w
niedzielę od rana ciężko pracowaliście!
Trzeba
się badać, czy nie śpiewaliście złych piosenek, czy nie przynosiliście złych książek,
nie dawaliście przewrotnych rad, nie zachęcaliście do zemsty i odwetu, czy zwracaliście
pożyczone rzeczy, czy dawaliście nakazane jałmużny, czy wynagradzaliście krzywdy
majątkowe, które wyrządzili wasi biedni, zmarli już rodzice.
Po
odpuszczeniu grzechu trzeba naprawić krzywdy wyrządzone zarówno na majątku, jak
i na dobrym imieniu, trzeba pogodzić się z nieprzyjacielem i okazywać mu taką
życzliwość, jakbyście przez całe życie żyli z nim jak najlepiej. Pokutę należy
przyjąć z ochotą, z zamiarem odprawienia jej w czasie oznaczonym i pobożnie.
Nieszczęścia i chłosty Boże w tym życiu trzeba przyjmować z poddaniem się woli
Bożej; trzeba też zyskiwać odpusty. W ten sposób po śmierci będziemy mogli z
ufnością stanąć przed trybunałem Boga i otrzymać wieczną nagrodę. Amen.